Kosmetyki mineralne. Podkłady i pudry Pixie Cosmetics.

Kosmetyki mineralne. Podkłady i pudry Pixie Cosmetics.



Jeszcze kilka lat temu na naszym rynku nie mieliśmy zbyt dużo firm oferujących kosmetyki mineralne. Oznaczenie BIO stało się modne wraz z nadejściem mody na "fit sylwetkę", 
a to uruchomiło rynek oferujący wszystko co naturalne.

Jako (była) fanka Revlona ColorStay o podkładach mineralnych czytałam wyrywkowo i na dłuższą metę temat ten nie za bardzo mnie interesował. Miałam jedno podejście do próbek Anabelle Minerals, gdzie podkład kamuflujący zrobił na mojej twarzy nieoddychającą skorupę, co niosło za sobą wysyp niedoskonałości już w pierwszy dzień po jego użyciu. Minerały poszły w odstawkę, a do łask wrócił (ex) ukochany Revlon, który ukrywał perfekcyjnie każdą niedoskonałość (a że było ich wiele, to miał co robić).

Po wielu latach walczenia z trądzikiem skrywanym pod równiutką warstwą Color Stay znów powrócił u mnie temat minerałów. Było to 2 lata po felernym spotkaniu z Anabelle, więc rynek mineralny już dawno powiększył się o nowe firmy, produkty i ulepszone składy kosmetyków. Nie powiem, wszystko złożyło się w czasie, bo akurat zaczęłam kolejną kurację przeciwtrądzikową, ale 
i wygrałam w konkursie Pixie, otrzymując od nich podkład mineralny.

Moją największą obawą było dopasowanie koloru do jasnej karnacji. Revlon CS (wersja dla cery mieszanej) w odcieniu Buff 150 był dla mnie kolorystycznym ideałem i obawiałam się, że ciężko będzie go zastąpić. Byłam w wielkim błędzie, konsultantka Pixie doradziła mi odcień Vanilla Delight w wersji Botanicals, który miał idealnie stopić się z moją bladą cerą. Kolor faktycznie okazał się być idealnym zamiennikiem Revlona!

Nakładanie minerałów na samym początku sprawiało mi trochę kłopotów. Raz za cienka, raz za gruba warstwa proszku była w stanie mnie mocno zdenerwować przy porannym makijażu, jednak nie poddałam się! Po miesiącu sztukę nakładania mineralnego podkładu sypkiego opanowałam do perfekcji. Po miesiącu także moja cera zaczęła się zmieniać. Wyprysków było mniej, choć zaskórniki zamknięte pozostały, jednak coś drgnęło w dobrą stronę.

Po trzech miesiącach kuracji anty-trądzikowej oraz używania podkładu Pixie na mojej buzi nie było ani jednego pryszcza, a liczba zaskórników zamkniętych, które dręczyły mnie przez bite 3 lata 
w ilościach kosmicznych, zredukowała się do kilku sztuk. Wierzcie mi, byłam w szoku (ba! nadal jestem!) i nie potrafiłam uwierzyć jak to się stało, że cera tak bardzo się oczyściła.

Na ten moment mam za sobą 5 miesięcy stosowania podkładu mineralnego i od miesiąca nie używam już przepisanych przez dermatologa maści. Nie mogę powiedzieć, że na 100% udało mi się pozbyć trądziku, jednak jestem pewna, że m.in. zmiana podkładu z Revlona na minerały Pixie bardzo pomogła mi poprawić kondycję mojej cery i na pewno nie wrócę już do CS.

Jak więc oceniam poszczególne kosmetyki Pixie?

1. Korektor
Od góry: 1. Korektor, 00 Creme brulee; 2. Puder; 3. Podkład, Vanilla Delight


Pixie, Podkład mineralny ze złotem Minerals love Botanics




Odcień: Vanilla Delight
Gramatura: 6,5g

Podkład przychodzi do nas w plastikowym opakowaniu z czarnym, matowym wieczkiem. Bez problemu możemy zobaczyć przez transparentny pojemnik ile produktu znajduje się jeszcze 
w opakowaniu. Słoiczek dodatkowo posiada obrotowe sitko, które ułatwia nam transportowanie podkładu bez obawy, że niepotrzebnie się rozsypie.

Za 6,5g na ten moment zapłacimy 57 zł zamiast 89 zł - według fanpage Pixie cena została obniżona do momentu wyprzedania wszystkich podkładów o gramaturze 6,5g na których miejsce, w cenie 89 zł mają wejść podkłady o objętości 10g.
Cena ta (57 zł) jest całkiem rozsądna patrząc na konkurencję firmy:

Anabelle Minerals - 59,90 zł/10g
Lily Lolo - 81,90zł/10g
Earthnicity - 89,99zł/9g

Minerals Love Botanics utrzymuje się na mojej skórze (na ten moment lekko przesuszona, ale mieszana) w stanie idealnym przez 6h. Po tym czasie zaczynam się świecić w strefie T, jednak po użyciu bibułek matujących bez problemu podkład wytrzyma jeszcze 2 lub 3 godziny w stanie bardzo dobrym. Lekko zbiera się on w zmarszczkach mimicznych, mimo to na mojej twarzy nie zaobserwowałam, aby zaczął się warzyć - no chyba, że mam go na sobie przez 10h bez poprawek, ale takiego testu jeszcze nie przeżył żaden podkład :P

Jego krycie można budować od słabego, do średniego. W moim przypadku dwie cienkie warstwy sprawdzają się idealnie, aby ukryć lekkie zaczerwienienie lub małe blizny po trądziku. Nie uzyskamy nim natomiast pełnego krycia, bo przy trzech warstwach podkład zaczyna być widoczny na buzi. Jednak stosując dodatkowo korektor, jesteśmy w stanie ukryć niedoskonałości jednocześnie nie tracąc efektu zdrowego "glow" na buzi.

Wykończenie zaraz po nałożeniu podkładu jest lekko matowe. Po godzinie, gdy podkład zacznie pracować, mamy lekkie "glow", które utrzymuje się do wcześniej wspomnianych 6h.

Pixie, Naturalny korektor pod oczy z witaminami reviving under eye concealer





Odcień: 00 Creme Brulée
Gramatura: 3ml

Gdy tylko ten korektor pojawił się w sklepie Pixie w odświeżonej wersji wiedziałam, że muszę go przetestować. Wizja naturalnego korektora bardzo mi się spodobała, szczególnie, że ten produkt miał być uzupełnieniem dla mineralnego podkładu Pixie.

Jego formuła jest bardzo kremowa, topi się pod wpływem ciepła skóry. Ma średnie krycie, którego raczej nie zbudujemy, ponieważ korektor ten nie zastyga. Nieutrwalony migruje po twarzy i zbiera się  w załamaniach i zmarszczkach.

Bardzo lubię z nim pracować nakładając go na "dolinę łez" w celu rozjaśnienia tamtejszego obszaru, ale trzeba pamiętać, aby jak najszybciej go przypudrować. Utrzymuje się na miejscu kilka godzin, 
a następnie znów zaczyna swoją migrację.

Opakowanie jest plastikowe, porządnie wykonane. Dodatkowo w środku znajdziemy małe lusterko, więc poprawki w ciągu dnia nie muszą odbywać się tylko w toalecie.

Trochę się na tym produkcie zawiodłam. Jest bardzo wydajny, jednak poprawianie go na buzi 
co kilka godzin nie jest niczym przyjemnym. Cały czas szukam nowego sposobu, aby go przygruntować do jednego miejsca i mam nadzieję, że kiedyś go ujarzmię :)

Cena korektora to 39,90 zł za 3 ml i jak na moje oko jest ona za wysoka przy takim działaniu.

Pixie, Puder matujący Mega Matte Kopok Tree Powder




Odcień: transparentny
Gramatura: 6,5g

Puder ten kupiłam pod wpływem chwili razem z korektorem pod oczy. Na co dzień raczej na całą twarz stosowałam meteoryty Guerlain, które rozświetlały makijaż i nie byłam zainteresowana intensywnym matem na mojej buzi.

Zaczęłam szukać dla niego zastosowania, bo w większej ilości na całą twarz się nie sprawdzał. Aktualnie używam go od czasu do czasu, gdy wiem, że poza domem będę ponad 8 godzin i chcę przedłużyć trwałość podkładu. Wklepuję go delikatnie jako bazę jako bazę pod podkład w na strefie T. Dzięki temu makijaż wygląda idealnie przez dłuższy czas, a i poprawki w ciągu dnia nie są konieczne.

Nie sprawdził się on natomiast jako utrwalenie korektora pod oczami. Daje wtedy bardzo brzydkie pudrowe wykończenie, a przy próbie strzepnięcia jego nadmiaru naruszamy korektor, który powinien być przez puder utrwalony.
Chcąc wykorzystać ten puder bardziej efektywnie, przy cerze mieszanej, polecam delikatnie musnąć nim strefę T, aby przedłużyć trwałość podkładu w tym obszarze. Na pewno o wiele lepiej sprawdzi się u osób z cerą tłustą lub u tych, które lubią mocny mat - zresztą jak sama nazwa kosmetyku wskazuje jest to "Mega mat" :).

Za 6,5 grama musimy zapłacić 59,90 zł, jednak puder jest bardzo wydajny i na pewno wystarczy nam na dłużej, niż rok. Jak dla mnie nie jest to co prawda numer 1 i trochę żałuję, że nie poczekałam 
z zakupem, aż pojawił się w ofercie sklepu puder glinkowy, który nie daje aż takiego matu.

* * *

Ma mojej liście "must have" z tej firmy jest jeszcze w.w. puder glinkowy oraz rozświetlacz Moonlight i pędzel Flat Top, jednak na ten moment muszę się wstrzymać z grudniowym wydawaniem pieniędzy :) Mam nadzieję, że niedługo będę mogła wypróbować tych kosmetyków!

Zmiana podkładu na mineralny wyszła mi na duży plus, a to pociągnęło za sobą chęć testowania innych naturalnych kosmetyków. Jakimi Wy naturalnymi kosmetykami lubicie robić makijaż?!




Weselna sala industrialna na Śląsku? - póki co mamy niewiele

Weselna sala industrialna na Śląsku? - póki co mamy niewiele






Znalezienie idealnej sali weselnej to nie lada wyzwanie, szczególnie jeśli nie interesują Was typowe sale bankietowe. Na Śląsku znajdziemy ogrom ciekawych miejsc, w których można zorganizować przyjęcie weselne, niestety lista opcji gwałtownie się kuczy w momencie, kiedy wymarzymy sobie konkretny styl restauracji. 


W tym wpisie zajmiemy się salami w stylu industrialnym. Sama jeszcze niedawno szukałam takiego obiektu i nie powiem, zaskoczyła mnie mała ilość restauracji właśnie w tym klimacie.    






Lokalizacja: Mysłowice




Bardzo oryginalna sala, mieszcząca się w budynku starej kopalni. Jej specyficzny wystrój sprawi, że albo się w tym miejscu zakochacie, albo go znienawidzicie. Z jednej strony cegła i bardzo wysoka zabudowa, a z drugiej bankietowe krzesła i kryształowe żyrandole. W Szybie Bończyk strefa restauracyjna oraz taneczna są od siebie oddzielone łukami – takie rozwiązanie z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu. Wraz z M. mieliśmy przyjemność rozmawiać z właścicielką Bończyka na targach ślubnych i zrobiła na nas bardzo dobre oraz profesjonalne wrażenie. Niestety nie zdecydowaliśmy się na tę salę ze względu na niewystarczającą liczbę gości, którą chcemy zaprosić, gdzie Szyb zaczyna imprezy od 75 osób, oraz ze względu na koszt organizacji przyjęcia. Nie ma co się oszukiwać – Szyb Bończyk jest najdroższym miejscem spośród wszystkich wymienionych tutaj obiektów.




Lokalizacja: Zabrze



Jest to sala czarująca swoją prostotą. Restauracja mieści się w budynku dawnej pływalni, który posiada ogromne okna oraz bardzo wysokie sufity. Całość jest wykończona metalowymi i drewnianymi elementami, co daje duże pole do popisu przy dekorowaniu sali. Podobnie jak w Szybie Bończyk, tutaj także mamy podział na salę restauracyjną i taneczną, jednakże w Impresji strefy te dzieli metalowo-szklana konstrukcja z drzwiami, która nadaje miejscu specyficznego klimatu.

Wraz z narzeczonym odwiedziliśmy Impresję aby zobaczyć ją na własne oczy. Niestety nasze opinie były skrajnie różne. Dla mnie sala na żywo wyglądała równie cudownie, jak na zdjęciach. Niestety realnym problemem był fakt, że salka taneczna nie pomieściłaby naszych gości (sztuk 55) – wykonywanie piruetów już dla jednej pary mogłoby być bardzo karkołomnym wyzwaniem, a co dopiero w towarzystwie reszty bawiących się osób.

Marcinowi sala kompletnie nie przypadła do gustu. Od betonowej posadzki z wielkim pęknięciem, biegnącym przez całą część restauracyjną, przez zastane krzesła i stoły żywcem wyjęte z ogródka piwnego, aż po niezbyt urodziwą okolicę oraz znaczną odległość od rodzinnych stron (Tychy-Zabrze to jednak trochę drogi).

Mimo wszystko, jest to chyba najtańsza industrialna sala weselna, na którą warto zwrócić uwagę. Brak opłaty „korkowej” oraz limitów liczby gości, od której urządzane są przyjęcia można zaliczyć na spory plus. Jasne i przejrzyste warunki omowy oraz brak ukrytych opłat zawsze się ceni.




Lokalizacja: Tychy  nasz wybór



Restauracja Con Amore mieści się w jednym  zbudynków należących do kompleksu zabytkowego Browaru Obywatelskiego. Ceglana sala z wystającymi rurami wentylacyjnymi oraz starą tokarką, służącą za ozdobę przed sceną – kwintesencja industrialnego klimatu.

Ogromnym plusem tego miejsca jest jego surowy wystrój oraz bardzo konkretna menadżerka! Czasami poza wyglądem sali warto zwrócić uwagę na podejście menadżera obiektu do potencjalnych klientów. Do tej pory odwiedziliśmy Salę Industrialną trzy razy i trzy razy wyszliśmy z niej bardzo zadowoleni.  Niestety natrafiliśmy na małe „ale” – okrągłe stoły są dostępne tylko przez wypożyczalnię, a za tę usługę trzeba dodatkowo zapłacić. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero na drugiej wizycie. Był to cios w moje serce, ale jakoś już się z tym faktem oswoiłam.

Sama sala ma dwie antresole, które umożliwiają zawieszenie nad parkietem cudownych lampek, stwarzających unikalną, intymną atmosferę. Cieszymy się również, że nie musimy specjalnie szaleć z dekoracjami, bo surowość obiektu sama w sobie jest jego największą ozdobą.

Dlatego też zdecydowaliśmy się zaprosić naszych gości do Con Amore. Wybór nie był prosty, jednak posłuchaliśmy rady rodziców – ogromnym plusem jest tu odległość restauracji od naszych domów rodzinnych, w których będziemy się przygotowywać do tego wspaniałego dnia, ALE i odległość sali od 85% zaproszonych gości, którzy mieszkają w Tychach. Co prawda postawiliśmy tu na wygodę, ale nie zrezygnowaliśmy z wymarzonego, industrialnego stylu sali weselnej. Czy możemy polecić Con Amore? Tego na 100% nie wiemy – jeszcze sporo czasu do naszego wesela, a wiadomo że ewentualne „kwiatki” wyjdą znacznie później. Miejmy jednak nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli :)






Lokalizacja: Zabrze



Jak widać, póki co to Zabrze króluje, jeśli mowa o sali w industrialnym wystroju. Szyb Maciej to obiekt, który wcześniej (jak sama nazwa wskazuje) był budynkiem należącym do kopalni. Został on w całości zaadaptowany na restaurację połączoną z salą bankietową, która moim skromnym zdaniem jest jedną z najlepszych sal weselnych, jakie oglądaliśmy z M.


Duże przestrzenie oraz przeszklony sufit, przez który widać podświetloną konstrukcję maszyny wyciągowej (nota bene para młoda sama może wybrać kolor tego podświetlenia)… Brzmi bajkowo? To dołóżmy do tego przepyszne jedzenie i zastanówmy się, czego chcieć więcej? Sala robi ogromne wrażenie na żywo i można się w niej zakochać od pierwszego wejrzenia. Sami nie zdecydowaliśmy się na organizację wesela w Macieju głownie ze względu na odległość od naszych rodzinnych miast oraz sporo dodatkowych kosztów, które znacznie podnosiły cenę przyjęcia. Nie powiem, długo nad Szybem Maciej rozmyślaliśmy, jednak ostatecznie rozsądek wziął górę.




Lokalizacja: Zabrze



Jeśli szukacie mocnych wrażeń i chcecie, żeby Wasze wesele było na 100% niezapomniane, to kopalnia Guido wydaje się być dla Was strzałem w dziesiątkę! Jedna z moich kochanych koleżanek podsunęła mi ten pomysł, więc postanowiłam wypytać Guido o ofertę weselną. Z racji swojego nietypowego położenia, sala weselna nie posiada własnej restauracji – co oznacz, że musimy skorzystać z usług cateringu. Czym jest jednak ta „drobna” niedogodność, skoro zarówno ślub jak i wesele możemy zorganizować 320 metrów pod ziemią! Istny odlot i niezapomniane wrażenia gwarantowane! Przyznaje się – stchórzyłam :D Impreza w takiej scenerii to chyba dla mnie zbyt wiele :D

* * *



Jak widzicie, póki co sal w stylu Industrialnym na Śląsku nie ma zbyt wiele. Branża ślubna kwitnie w coraz to nowsze pomysły, więc myślę, że na przestrzeni kilku lat otworzy się więcej „surowych” obiektów weselnych. Jeśli znacie jakieś ciekawe industrialne sale, do których nie dotarłam w swoim artykule dajcie znać, postaram się uzupełniać wszystko na bieżąco!


A już niedługo przyjrzymy się salom, które idealnie nadadzą się na wesele w stylu rustykalnym!






Popularne posty

Copyright © 2014 goodbye September , Blogger